„Zemsta nietoperza” – Filharmonia Wrocławska
Kiedy w 1874 roku w Theater an der Wien prapremierowo wybrzmiewały ostatnie takty „Zemsty”, a publiczność z dystansem i bez większego entuzjazmu nagradzała oklaskami Straussa, nikt jeszcze nie myślał jak wielką popularnością będzie się ona cieszyć już wiek później. Zabawna powiastka, na podstawie libretta Carla Haffnera i Richarda Genée okrasza i opisuje komedię omyłek, sentymentalny romans oraz ukazuje odmienne charaktery gości wiedeńskich salonów XIX wieku. Tytułowa zemsta staje się tutaj miejscem licznych rozgrywek tytułowych bohaterów, a cała akcja kończy się pięknym happy endem.
Interpretacja Jacka Kaspszyka to pełna rozmachu i dbałości o muzyczne detale uczta dla ucha. Maestro znany i ceniony z wybitnych kreacji dzieł kompozytorów XIX i XX wieku, (a wcześnie szef stołecznej Opery Narodowej) świetnie sprawdza się w repertuarze operowo-operetkowym, czego przykładem są właśnie oba koncerty. Wydobył z partytury coś więcej niż tylko lekkie dźwięki, przykładając uwagę do niuansów brzmieniowych. Muzycy Orkiestry Filharmonii Wrocławskiej pod jego batutą emanują barwą, wirtuozerią, wyważoną dynamiką i wykonawczym zaangażowaniem. Doskonale brzmiały zwłaszcza I skrzypce i sekcja instrumentów dętych drewnianych. Całość dawała ciekawy efekt krystalicznego brzmienia.
Równie dobrze wypadli soliści obu koncertów, wszyscy odebrawszy wykształcenie
z najważniejszych ośrodków muzycznych w Polsce i zagranicą. Znane nazwiska nie zawiodły. Wybitna zwłaszcza Iwona Sobotka w partii Adeli udowodniła, że sprawnie porusza się w repertuarze operetkowym nie tylko wokalnie, ale również aktorsko. Opanowane i czyste wejścia na wysokie rejestry, bardzo dobra emisja głosu i zaangażowanie ukazuje wciąż rosnący wolumen głosu artystki. Także Iwona Hossa w partii Rosalindy (z Operetką Mazowiecką nagrała pierwszą płytę z „Zemstą nietoperza” zaśpiewaną w języku polskim) zachęcająco operowała koloraturą i choć w kulminacyjnym momencie u schyłku Czardasza nie poradziła sobie z „wysokim c”, należy docenić jej umiejętności wokalne. Rafał Bartmiński jako Alfred ze swoim silnym tenorem zaśpiewał wyraziście, aczkolwiek lepiej sprawdza się w poważniejszym repertuarze bel canto i operze lirycznej.
Miłym akcentem wieczoru okazała się także Urszula Kryger (Orlofsky), która wystąpi jeszcze na estradzie filharmonii z pieśniami Fryderyka Chopina. Jej niezwykłej urody alt olśniewał pełnią barwy. Pozostali soliści: Aleksander Kunach (Eisenstei), Adam Kruszewski (dr Falke) i Leszek Skrla (Frank) dobrze wypadają w kupletach i scenach zbiorowych, śpiewając zgodnie i z należytą komiczną lekkością.
Bal u księcia Orlofsky’ego to kulminacyjna część „Zemsty nietoperza” i pole do popisu dla chóru. Rozwijający się zespół, prowadzony pod czujnym okiem Agnieszki Franków-Żelazny i zdobywający coraz większe uznanie krytyki, zaprezentował bodaj najwyższy poziom muzyczny kilkoma akcentami: równymi i wyrazistymi wejściami, doskonałą intonacją i przejrzystą harmonią głosów. Był to jeden z lepszych koncertów Chóru Filharmonii pomimo, że wokaliści wystąpili podczas koncertów tylko w kilku utworach.
Oba koncerty 15 i 16 stycznia we wrocławskiej Filharmonii okazały się sukcesem. Swój entuzjazm publiczność skwitowała gorącymi owacjami. Oby więcej takich operetkowych rarytasów we Wrocławiu – mieście bez własnej operetki, ale z wciąż odzywającym się duchem lekkiej muzyki.
„Zemsta nietoperza” (fragmenty)
Filharmonia Wrocławska
Jacek Kaspszyk dyrygent
Iwona Hossa sopran
Iwona Sobotka sopran
Urszula Kryger alt
Rafał Bartmiński tenor
Aleksander Kunach tenor
Adam Kruszewski baryton
Leszek Skrla baryton
Chór Filharmonii Wrocławskiej
Agnieszka Franków-Żelazny kierownictwo artystyczne
Orkiestra Filharmonii Wrocławskiej
Maciej Michałkowski
Dziennik Teatralny Wrocław
29 stycznia 2010